Część [2]
-Jak to? Co to mogło być?-zapytał Cezar.
-Może to jakąś MovieStar.-Powiedziała Starla. Po tym zdaniu wszyscy pobiegli w kierunku, w którym zniknęła tajemnicza postać. Trafili
na ślepą uliczkę.
-Co? O co tutaj chodzi?-zapytała Coco.
-Nie wiem, ale nie podoba mi się ta sprawa.
-Zadzwonię do ALAKINGI! Mam nadzieję, że tym razem odbierze. - powiedziała Starla. Zadzwoniła, po kilku sekundach ALAKINGA odebrała.
-Co się stało?
-Włącz wiadomości! - Cezar wyrwał telefon Starli. - Potem oddzwoń.
Po kilkunastu minutach rozległ się dzwonek telefonu.
-O nie! Co ty się dzieje? Nic nie rozumiem!
-Teraz znasz prawdę. Coś lub ktoś rujnuje nasze MovieStarPlanet! - odpowiedziała roztrzęsiona Coco.
Zaraz po tym przyjaciele usłyszeli krzyk Ali:
-Ktoś tam był! Za oknem. Teraz puka, nieeee! Pomo... -ostatniego słowa nie zdążyła powiedzieć.
-Alu?! Co jest? - mówiła zdenerwowana Starla. Próbowała do niej zadzwonić jeszcze pięć razy. Za każdym razem odzywała się poczta.
-Musimy do niej biec. To na pewno coś poważnego!
Część [1]
Na
MovieStarPlanet mieszkali Coco, Cezar i Starla Star. Była to trójka
najlepszych przyjaciół. Oczywiście na MSP mieszkało też dużo innych
MovieStars, lecz tego dnia nikogo nie widzieli, na ulicach, w kawiarni w
kinie ani gdzie indziej. Zauważyła to Coco, pobiegła szybko do Starli i
Cezara, aby to rozwiązać. Starla i Cezar byli akurat w domu Starli
Star. Coco powiedziała im co się dzieje.
-Jak to?- krzyknęła zawiedziona Starla - przecież MSP, jest bardzo popularne, o co w tym chodzi?
-Nie wiem, ale postaram się to wszystko rozwiązać - odparł Cezar.
-Mam
nadzieję, że wszystko uda nam się rozwiązać - powiedziała Coco. - Teraz
mam ważne spotkanie co do mojego nowego filmu, nie mogę się spóźnić!
Lecę, papa!
-Pa, do zobaczenia! - odpowiedzieli razem Cezar i Starla.
Gdy Coco pobiegła pozostała dwójka rozmyślała nad tym problemem. Po chwili Starla wymyśliła!
-Zadzwonię do ALAKINGI! Ona jest przecież najlepszą MovieStar po nas, może ona coś wymyśli!
-To całkiem niegłupi pomysł! - poparł ją Cezar.
Starla
wybrała numer ALAKINGI, ale po chwili włączyła się poczta głosowa :
,,Nie ma mnie teraz, zadzwoń potem, nie nagrywaj wiadomości i tak ich
nie słucham!".
-Nie odbiera! Co my możemy zrobić? Jeśli to coś poważnego? Jeśli coś się stało? Cezar boję się! - zapłakała Starla.
-Nie bój się, to na pewno nic takiego! - przytulił ją Cezar.
-Dziękuję, ty zawsze umiesz pocieszyć!
Niestety,
nie było tak jak mówił Cezar, sprawa była poważna, nikogo nie było już
tydzień. Kiedy Coco, ze Starlą poszły do najbliższego domu, nikt się nie
odzywał, światła były pogaszone. Podobnie było w reszcie domów.
-Co za heca! Nie umiem tego zrozumieć! Czemu nikogo tu niema? - próbowała zrozumieć Coco.
-Ja
też tego nie rozumiem, odparła Starla. - Poza tym gdzie podziewa się
Cezar? Miał tu być pół godziny temu. Napiszę do niego SMS' a : ,, Cezar
gdzie ty jesteś? Czekamy w kawiarni, bądź jak najszybciej. Pozdrowienia,
Starla!
Po dziesięciu minutach nadbiegł Cezar, był spocony i ciężko dyszał.
-Co ci jest? - zapytała Starla.
-Nie słuchałyście wiadomości? Cały internet o tym trąbi!
-Nie mów, że wszyscy już o tym wiedzą! - krzyknęła wystraszona Coco.
-Niestety... - powiedział Cezar.
Nastąpiła
chwila ciszy. Nagle Coco zauważyła, że coś mignęło jej przed oczami,
nim rozpoznała co to takiego to ,,coś" już znikło.
-Nie chcę przerywać, ale coś tam było!
-Co? - zapytał z niepokojem Cezar.
-Nie wiem, nie widziałam do końca...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz